Kaczyński, dubeltówka i makówka

4 Gru

Rządzący na Węgrzech Fidesz Viktora Orbana po przejęciu władzy w 2010 roku bardzo umiejętnie wykorzystywał rozbicie tamtejszej opozycji oraz jej słabość. Cztery lata później władzę umocnił zdobywając większość konstytucyjną, a praktycznie nieistniejący przeciwnicy polityczni w parlamencie mogli się jedynie biernie przyglądać, jak Orban zmienia ich ustrój w neoautorytarny. Prezes Prawa i Sprawiedliwości nigdy nie ukrywał, że scenariusz węgierski nad Wisłą mu się marzy, jednak okazuje się, że w jednej kwestii sytuacja w Polsce diametralnie różni się od tej nad Dunajem. Mimo trzech lat szykan, prób odgrzewania i rozliczania rzekomych afer poprzednich rządów, nie udało się partii Jarosława Kaczyńskiego doprowadzić do totalnego upadku popularności ani Platformy Obywatelskiej, ani Polskiego Stronnictwa Ludowego. To może się dziś na liderze PiS zemścić.

Jak donosi bowiem “Super Express”, w zleconym przez dziennik sondażu w Instytucie Pollster, PiS owszem otrzymuje bardzo podobny wynik do tego z 2015 roku tj. 38%, jednak zjednoczona opozycja (zakładająca wspólny start PO, N, PSL i SLD, Razem i Teraz!) może liczyć na magiczne 50% poparcia Polaków. I choć twór takowy wciąż nie istnieje nawet w teorii, to jednak zbadanie opinii publicznej w kwestii hipotetycznego poparcia dla jednego wspólnego ruchu anty-PiS prowadzi do oczywistych wniosków, także u liderów ugrupowań, które wciąż kręcą nosem na zawiązanie wyborczej współpracy. Pokazuje także bezradność kierownictwa Prawa i Sprawiedliwości, które może jedynie biernie się przyglądać tworzącemu się mozolnie obozowi zjednoczonej opozycji.

Wyniki sondażu dla “SE” skomentował poseł Marek Ast z Prawa i Sprawiedliwości, stwierdzając, że takie wyniki powinny zaalarmować obóz Zjednoczonej Prawicy.

– To jest sygnał dla nas, że musimy się mocno przed wyborami mobilizować i dobrze przepracować najbliższy rok, żeby to PiS i obóz zjednoczonej prawicy miał 50 proc., a zjednoczona opozycja 38 proc. – skomentował.

Z naszej strony pozostaje współczuć temu nieszczęśnikowi, który będzie zmuszony dziś koło południa, gdy prezes Kaczyński już na dobre się przebudzi, przekazać mu te hiobowe wieści.

Różański: Błaszczak nie jest tak kontrowersyjny w wypowiedziach jak poprzednik, ale jeżeli chodzi o sytuację w armii, nic się nie zmieniło

– Uważam, że [Mariusz Błaszczak w MON] to kontynuacja. Troszeczkę inną formę, minister Błaszczak nie jest tak ekspresyjny i tak może kontrowersyjny w wypowiedziach, jak jego poprzednik, natomiast jeżeli chodzi o sytuację w armii, uważam że nic się nie zmieniło. Jest niestety równia, ale uważam, że to równia pochyła – stwierdził gen. Mirosław Różański w rozmowie z Konradem Piaseckim w „Rozmowie Piaseckiego” TVN24.

Różański: Generałowie w polityce – nasze społeczeństwo chyba nie jest jeszcze na to gotowe. Natomiast powinniśmy z całą stanowczością artykułować to, co istotne dla państwa

– Myślę, że ci ludzie chcą być po prostu taktowani poważnie i chcą, żeby ich głos też był zauważony. Czy dzisiaj generałowie w polityce – chyba jeszcze nasze społeczeństwo nie jest na to gotowe, natomiast dalej będę stał na stanowisku, że powinniśmy mocno i z całą stanowczością artykułować to, co istotne dla państwa – stwierdził Mirosław Różański w TVN24.

Generał Waldemar Skrzypczak udzielił bardzo ostrzegawczego wywiadu tygodnikowi Wprost. Bije w nim na alarm mówiąc, że nie jesteśmy przygotowani do wojny, a system ostrzegania oraz ewakuacji jest jedną wielką wydmuszką. Jakakolwiek eskalacja ze strony Rosji działań zbrojnych na Ukrainie, to potężne zagrożenie dla wschodniej granicy. Nie jesteśmy przygotowani na przyjęcie 5-10 mln przerażonych wojną Ukraińców.

Nie istnieje obrona cywilna. Politycy opierają się na tym, co mają w sztabach kryzysowych. Tylko że sztaby mają bardzo ograniczone możliwości (…)” – alarmuje Skrzypczak. Do ewakuacji jednego przedszkola w 100-tysięcznym mieście przygotowują się dwa tygodnie – “(…) Kiedy przyjdzie do ewakuacji nie jednego, ale 60 przedszkoli, ten system polegnie. Będziemy skazani na wielką katastrofę, straty ludzkie będą niewyobrażalne ​(…) – mówi w rozmowie z tygodnikiem. Generał pyta autorkę wywiadu, czy wie gdzie się udać jakby coś się działo, jakby był nalot na Warszawę? Oboje nie mają pojęcia – “(…) To będzie katastrofa, hekatomba. To są niewyobrażalne zaniedbania. Przed wojną ten system był przygotowany, ludzie wiedzieli wszystko (…)” – mówi.

Generał odnosi się także do ostatniej prowokacji z wysyłaniem fałszywych sms-ów z informacją, że Rządowe Centrum Bezpieczeństwa wzywa do stawienia się w urzędzie gminy w związku z sytuacją na Ukrainie. Jego zdaniem był to element wojny hybrydowej i atak, który miał na celu wprowadzenie zamieszania – “(…) Wydaje mi się ewidentnie, że my nie jesteśmy w stanie takim atakom zapobiegać. Dlaczego nikt nie rozpoznał takiego zamiaru wcześniej i nikt go nie przyblokował? To zdarzenie było badaniem gruntu” -stwierdza Skrzypczak. W podobnym tonie o tym incydencie napisano na CrowdMedia.pl

Pytany o działania polskiego wywiadu i kontrwywiadu mówi, że nie mamy dość szczelnej bariery, która chroniłaby naszą administrację, przemysł i społeczeństwo przed penetracją przez wywiad rosyjski. Skrzypczak mówi o setkach wywiadowców, którzy działają na terenie Polski – “(…) A polskie służby nie wyłuskują tych, którzy chodzą po naszym państwie i inspirują niepokoje społeczne. (…) Skoro w Wielkiej Brytanii czy Norwegii ich łapią, to czy tutaj ich nie ma? -pyta retorycznie.

>>>

Dodaj komentarz