Kaczyński przekroczył granicę nikczemności

17 Czer

>>>

 „To, co powiedział prezes Jarosław Kaczyński jest absurdalne. To klasyczny przykład fake newsa. Zdecydowanie się temu sprzeciwiam i będę żądał sprostowania, jak również przeprosin” – powiedział były premier Jan Krzysztof Bielecki w Polsat News. Chodzi o wypowiedź prezesa PiS, który stwierdził, że to właśnie Bielecki rzekomo miał proponować likwidację polskiej armii.

„Proponowano mi, a dokładnie to był premier Bielecki, likwidację Wojska Polskiego, Polska miała być krajem bez armii. Polska jako podmiot polityki zagranicznej miała zostać zlikwidowana” – stwierdził prezes PiS podczas sobotniego Zjazdu Klubów „Gazety Polskiej” w Spale. Więcej na ten temat w artykule „Kaczyński ogłosił publicznie kolejne zagrożenie, przed którym może obronić Polskę tylko PiS”.

„Nie jest problemem, że jest taki JK i czasami bredzi. Problemem jest to, że duża grupa ludzi uwierzy w te brednie, bo wypowiedział je sam JK” – skomentował jeden z internautów.

„JK: „Proponowano wtedy (w 91), a dokładnie premier Bielecki, likwidację Wojska Polskiego. Polska miała być krajem bez armii”. Panie Kaczyński: Pan wie, że to obrzydliwe kłamstwo. Do tej pory pozywał Pan polityków PO. Teraz czas na Pana. Z tą różnicą, że teraz jest za co” – podsumował Andrzej Halicki z PO.

„Myślę, że wywrzaskujący swe wystąpienia A. Duda, powinien się powstrzymać od nazywania swych oponentów „krzykaczami” – skomentował na Twitterze Tomasz Lis wypowiedź prezydenta. Podczas objazdu Stanów Zjednoczonych Andrzej Duda zareagował na wiele krytycznych głosów, że zakup myśliwców F-35 kosztuje Polskę zbyt dużo.

„Nie ma jeszcze cen, nie ma szczegółowych warunków. Nic nie zostało ustalone; to jest dopiero absolutny początek drogi. Bardzo proszę wszystkich krzykaczy o spokój” – stwierdził Duda. – „A krzykacze to kto? I kto to mówi?! Adrian zabiera się do połajanek? To mogłoby być śmieszne, a jest tragiczne”; – „Groteskowy wrzaskun o „krzykaczach”; – „Proszę krzykaczy o spokój, te samoloty to tylko wyborcza ściema!” – wtórowali Lisowi inni internauci.

Z kolei do pierwszej części wypowiedzi odniósł się na Twitterze prof. Wojciech Sadurski: – „Prezydent Duda o zakupie F-35: „Nie ma jeszcze ceny, nie ma warunków, nic nie zostało ustalone; to jest dopiero absolutny początek drogi”. To gdzie ten wielki sukces?”.

Internauci i ten wątek komentowali: – „Czyli wszystko Patrykiem na wodzie. PAD to potwierdził własnymi ustami. Gdzie sukces, no gdzie? A może na szczęście g… o załatwił?”; – „Już raz łódź podwodną tak w Australii kupował”; – „Przecież idą wybory… Musieli napompować ludzi czymś wielkim i wyjątkowym. No przecież 1000 żołnierzy nie robi wrażenia, bo żołnierze już są. A kto z wyborców PiS będzie dociekał prawdy. Partia myśli, oni nie muszą”.

Prof. Jadwiga Staniszkis o Dudzie:

Więcej >>>

O Dudzie jako Dupie tutaj >>>

Największą krzywdą, jaką prezes uczynił Polakom, jest zrelatywizowanie kantu, oszustwa i kłamstwa

Kiedy partia Kaczyńskiego zawłaszczała telewizję publiczną, nawet rozsądni politycy wzruszali ramionami przywołując przykład komuny, gdzie w informacje Dziennika TV mało kto wierzył, a głoszone tam poglądy były przedmiotem kpin i setek żartów.  Spodziewano się, że rodacy i tym razem nie dadzą się nabierać, że masowo opuszczą widownię TV publicznej i powiększą grono widzów stacji niezależnych od rządzących. Istotnie, po 2015 roku wielu odeszło od telewizji zaanektowanej przez PiS, ale w ostatnich miesiącach widzowie coraz liczniej zaczęli wracać do państwowego nadawcy.  W ubiegłym roku na telewizyjnym rynku zwiększył się udział zarówno publicznej „jedynki”, jak i „dwójki”. Co więcej: TVP1 pokonała TVN, ustępując tylko Polsatowi.

Nie jest zaskoczeniem, że PiS odniósł w wyborach największy sukces tam, gdzie telewizja publiczna cieszy się największą popularnością. Obie mapy notowań nakładają się na siebie z sakramencką precyzją.  A równocześnie w rejonach z przewagą wyborców PiS znacznie więcej jest „ofiar jednostronnej indoktrynacji”, a mniej telewidzów śledzących jeszcze jakąś inną stację informacyjną. Zdawałoby się, że naród z doświadczeniami okupacji i komuny na dziesięciolecia pozostanie sceptyczny wobec rządzących, że nie uwierzy żadnemu despocie i nie pozwoli się otumanić. A jednak przybywa Polaków, którzy dają się nabierać zdemoralizowanemu autokracie. Dlaczego?

Część odpowiedzi znaleźć można w wywiadach i postach telewidzów na stronie tvpinfo: Bo dają pełny obraz każdej sprawy i kiedy prezentują jakiś temat, to na końcu nie ma już o co pytać. Bo mówią prostym językiem i nie trzeba się wysilać, żeby zrozumieć, o co chodzi. Bo obraz świata w TVP Info jest klarowny, kontrastowy i wyraźny. Bo w rządowych mediach politycy rzadko się kłócą i nie przerywają sobie. Bo TVPInfo jest dostępna dla każdego Polaka, a jak chce się mieć na przykład TVN24, to trzeba osobno płacić za kablówkę albo satelitę. Bo zawsze prezentują polski interes, a my przecież jesteśmy Polakami… Uderzające, że w deklaracjach przywiązania do telewizji publicznej rzadko przywoływany jest argument, który decyduje o oglądalności w cywilizowanych społeczeństwach. Jakby kryterium prawdy przestało mieć znaczenie. Jakby wiarygodni i niewiarygodni różnili się od siebie tylko liczbą zapewnień o własnej uczciwości oraz wagą oskarżeń, pomówień i epitetów, którymi obrzucany jest przeciwnik.

Szkoda miejsca na wyliczankę dowodów rozwalania budowanego przez lata etosu mediów publicznych i demolowania etyki zawodowej przez pracowników Jacka Kurskiego, uważających się za dziennikarzy.  Rada Języka Polskiego opublikowała raport, który jest dla TVP miażdżący. Spośród 306 ocenianych pasków informacyjnych, które ukazały się w głównych wydaniach „Wiadomości”, ogromna większość „powstała z myślą o wpływaniu na opinię odbiorcy komunikatu, a nie o dostarczeniu mu obiektywnego powiadomienia o danym zdarzeniu” . Oceniono, że TVP nie wypełnia nałożonego na nią ustawowo obowiązku rzetelnej, obiektywnej i niezależnej informacji. I co? I nic. Krajowa Rada Radiofonii nie zajmie się niekorzystną dla TVP analizą , bo ma ona jakieś „mankamenty w zakresie metodologii„.  Informacja o tych badaniach i bezczelnej reakcji organu powołanego do ochrony wiarygodności mediów elektronicznych dotarła do opinii publicznej i bynajmniej nie odstręczyła widzów od TVP. Przeciwnie. Dla coraz większej liczby odbiorców wiarygodność przestaje się liczyć.

Owszem, są wyznawcy PiS, którzy uwierzą w każdą narrację wymyśloną przez inżynierów dusz z partyjnej komórki propagandy i agitacji. Są też ludzie, którzy żyją w telewizyjnej bańce informacyjnej i nie weryfikują pozyskanych informacji, bo nie mają czasu, bo nie interesują się polityką, albo: bo nie i już. Tak bywa w każdym kraju. Polska specyfika polega jednak na tym, że przybywa odbiorców, dla których łgarstwa PiS są oczywiste mimo wysiłków funkcjonariuszy władzy idących w zaparte, czyli rośnie liczba Polaków, którzy ignorują kłamstwo. Przywykli? A może zaakceptowali fałsz jako oczywistą i naturalną formę uprawiania polityki? Może doszli do wniosku, że wszyscy politycy kłamią i kradną, ale jeśli jedni z nich dzielą się ukradzionym dobrem, to mniejsza o ich kłamstwa? Może uznali, że z dwojga złego cel – korzyść własna i sukces własnej formacji – uświęca stosowany środek, usprawiedliwia posługiwanie się nieuczciwymi metodami? A może doszli do wniosku, że telewizja zawsze kłamała i kłamać będzie, więc nie należy nadawać jakiekolwiek znaczenia jej wiarygodności?

Wielkim sukcesem Jarosława Kaczyńskiego jest zniszczenie zapisanych w prawie mechanizmów zabezpieczających wolność słowa i chroniących media publiczne przed zagarnięciem przez polityków jednej partii. A największą krzywdą, jaką prezes uczynił Polakom, jest zrelatywizowanie kantu, oszustwa i kłamstwa oraz oswojenie chamstwa, pazerności i przekrętów, które dla wielu, tak jak kiedyś w PRL, stały się znowu objawami życiowej zaradności.

Wykład Asha tutaj >>>

Dodaj komentarz