Pedofilia w Kościele, dalszy ciąg seksafery na Podkarpaciu oraz Ziobro, pokraka w życiu publicznym. Polska zidiociała

4 Kwi

Po fali ujawnień pedofilii w kościele można odnieść wrażenie, że odsetek zbrodniczych czynów w całej populacji ludzkiej jest mniejszy, niż w samym kościele. Może to tylko mylne wrażenie wynikające ze zbyt długo trwającej bezkarności księży, niemniej niezwykle szokująca jest liczba już ujawnionych księży dewiantów.

Kolejnym przypadkiem jest wikary z Wielączy koło Zamościa, Łukasz P, który, jak się okazało, ma słabość do nagich dziewczynek. Nie tylko kolekcjonował treści pornograficzne z udziałem małoletnich, ale także sam fotografował z ukrycia dziecięce nagości. Robił to ukrytą kamerą w przymierzalniach i toaletach. I właśnie taką ukrytą kamerą, będąc w Chorwacji latem 2017 roku, nagrywał w przebieralni na plaży małoletnią dziewczynkę. Szczęśliwie został przyłapany i zatrzymany. Chorwacka prokuratura zabezpieczyła telefon i komputer księdza, a zebrany materiał przekazała prokuraturze w Zamościu.

Księdzu przedstawiono siedem zarzutów. Jak poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Zamościu Artur Szykuła „obejmują one wiele zachowań podejrzanego polegających na posiadaniu treści pornograficznych z udziałem małoletnich, a także utrwalaniu nagich wizerunków różnych osób w wieku od 13. roku życia do 26 lat”.

Działalność księdza była nieźle zorganizowana. Jak informuje rzecznik prokuratury w Zamościu dokonywał on nagrań w różnych miejscach publicznych, gdzie „montował kamery niewielkich rozmiarów, by utrwalać nagie wizerunki różnych osób”. W sprawie pokrzywdzonych jest 30 osób.

Ksiądz przyznał się do winy i wyraził skruchę. Nawet chciał dobrowolnie poddać się karze. Jednak prokuratura , na wniosek ojca poszkodowanej – nie zgodziła się, ponieważ uznała, że księdzu należy się proces i surowsza kara. Grozi mu od trzech miesięcy do pięciu lat więzienia. Ksiądz został zawieszony w wykonywaniu czynności kapłańskich. Jak wynika z informacji TVN24, biskup polecił również wszczęcie dochodzenia kanonicznego.

Nasuwa się pytanie, którego kościół głośno zadać nie chce: Czy istnieje jakaś zależność między celibatem a dewiacyjnym zachowaniem księży? Może warto się nad tym zastanowić?

Sprawa tzw. seks-afery na Podkarpaciu, w której tuszowanie mieli być zaangażowani szefowie Centralnego Biura Antykorupcyjnego nabiera rumieńców. W odpowiedzi na zawiadomienie w tej sprawie, jakie przeciwko m.in. szefowi CBA Ernestowi Bejdzie złożył były agent Wojciech J., doniesienie kontrujące zarzuty złożyło również biuro. Nie ma znaczenia, że z dotychczas opublikowanych przez Radio Zet i dziennik “Fakt” dokumentów wynika, że Wojciech J. był jednym z najbardziej zaufanych agentów szefa CBA, z bardzo obszernymi uprawnieniami przeznaczonymi do wykonywania zadań specjalnych.

Wygląda na to, że szukając haków na przeciwników politycznych i byłego szefa CBA Pawła Wojtunika trafił na coś, co miało nigdy nie ujrzeć światła dziennego i teraz staje się kozłem ofiarnym w walce pomiędzy służbami. O tym, jak absurdalna jest ta sprawa świadczyć może chociażby ostatnia informacja rządowego portalu tvp.info, że były agent przed 2015 rokiem miał problemy psychiczne w wojsku, co przecież w zasadzie tylko pogrąża Ernesta Bejdę, który w 2016 roku, po tym jak przyjął go do służby w niestandardowym trybie, dał mu bardzo obszerne uprawnienia. Mimo wielu starań strony rządowej, w sprawie wciąż więcej jest twardych dowodów i dokumentów potwierdzających wiarygodność agenta, niż słów ją podważających.

Pewnie dlatego, po wielkiej burzy w mediach, czy tygodnik “NIE” nie posunął się zbyt daleko publikując fragment zawiadomienia Wojciecha J., w którym jako polityka nagranego na seksualnych igraszkach ze zmuszaną do prostytucji 15-letnią Ukrainką wskazał marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego, dziś ustalenia Andrzeja Rozenka w dużej mierze potwierdził Sylwester Ruszkiewicz z Wirtualnej Polski. Opublikował kolejne fragmenty z zawiadomienia, które trafiło do prokuratury regionalnej w Rzeszowie.

Mając szerokie uprawnienia Wojciech J. w okresie od stycznia do sierpnia 2017 roku, intensywnie realizował czynności operacyjne związane z tzw. aferą podkarpacką. W sierpniu 2017 r. otrzymał od swojego Osobowego Źródła Informacji (OZI) informację, iż w jednym z trzech podkarpackich domów publicznych ochranianych przez byłego funkcjonariusza Centralnego Biura Śledczego Policji Daniela Ś. Została w 2014 roku zarejestrowana wizyta jednego z najwyższych polityków PiS. Polityk ten miał dopuszczać się czynności seksualnych z nieletnią prostytutką narodowości ukraińskiej o imieniu Rusłana. Nagranie to zostało przekazane z domu publicznego przez OZI Wojciechowi J. – cytuje treść dokumentu “WP”.

Najciekawiej robi się jednak później, gdy mowa jest o innych nagraniach oraz o tym, gdzie mogą się one znajdować.

– W trakcie prowadzonych czynności operacyjnych Wojciech J. uzyskał dodatkowe informacje, iżnagrań tego typu jest dużo więcej, a zarejestrowani na nich są przede wszystkim politycy PiS oraz powiązani z nimi biznesmeni z Podkarpacia. Według informacji operacyjnych uzyskanych przez Wojciecha J., Daniel Ś, który poza ochroną agencji towarzyskich miał zajmować się sprowadzaniem prostytutek (głównie z Ukrainy), zabezpieczył kopię wszystkich kompromitujących nagrań i zdeponował w nieznanym miejscu na terenie Ukrainy – możemy przeczytać w zawiadomieniu skierowanym do prokuratury.

CBA konsekwentnie zaprzecza i przekonuje, że dowodów na podniesione przez byłego agenta zarzuty nie ma. To jednak dziwić nie powinno, bowiem w świetle relacji Wojciecha J. właśnie te dowody zostały mu podstępem odebrane z jego szafy pancernej, a dowody na to, że się w nim znajdowały również publikowały już media. O tym, że CBA powinna zostać wyłączona z dalszego badania tej sprawy świadczyć może także informacja z ostatnich dni, którą opublikował na Twitterze Mariusz Gierszewski z Radia Zet. Okazuje się bowiem, że mimo zachowania drogi służbowej, raport Wojciecha J. skierowany do premiera Morawieckiego, w którym ten informuje o ewentualnych przewinach swoich przełożonych nigdy do KPRM nie trafił. To, że Ernest Bejda uzurpował sobie prawo “cenzury” korespondencji dotyczącej m.in. jego osoby i nie przekazał dokumentu szefowi rządu nie działa dziś na jego korzyść. Sprawa z pewnością będzie miała ciąg dalszy.

Do prawdziwej pasji doprowadziła ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę decyzja Komisji Europejskiej, która wszczęła postępowanie przeciwko Polsce za system odpowiedzialności dyscyplinarnej wobec sędziów. Komisja uważa, że narusza on niezawisłość sędziowską i nie chroni sędziów przed kontrolą polityczną.

Ponieważ Ziobro jest przekonany o słuszności powołania nowej izby w Sądzie Najwyższym, ruszył do ataku na najgłośniej kwestionującego zmiany w polskim sądownictwie, Fransa Timmermansa – wiceszefa KE.

„Jeśli pan Timmermans reaguje na tego rodzaju sytuacje, gdzie Sąd Najwyższy w trakcie trwania sporu o sądownictwo uniewinnia złodzieja-sędziego i stwierdza, że ten złodziej-sędzia może dalej być nieskazitelnym sędzią i karać złodziei, jeśli tacy ukradną na przykład wiertarkę w hipermarkecie, to ja rozumiem oburzenie pana Timmermansa” – oświadczył dziennikarzom Zbigniew Ziobro.

Minister jest poirytowany i nie przebiera w słowach, bo jeśli polski rząd nie przekona Brukseli do swoich racji, to po upływie najbliższych dwóch miesięcy sprawa może trafić do Trybunału Sprawiedliwości UE.

„Chętnie zadałbym pytanie panu Timmermansowi, czy w standardzie, o jaki mu chodzi, jakiego broni, jaki chciałby przywrócić, jest to, by dotychczasowa procedura chroniła sędziów złodziei, przestępców?” – w typowej dla siebie formie pytał Ziobro.

Waldemar Mystkowski pisze o rozpoczęciu Polexitu.

Czarne chmury nad władzą PiS już jej nie opuszczą, a to znaczy, iż utrzymując się u władzy, te czarne chmury będą dotyczyć Polski, czyli nas wszystkich. Nieformalne procedury Polexitu zostały uruchomione, wszystko zmierza w tym jednym kierunku. Pozostaje tajemnicą, jaką strategię przyjmie PiS, aby obrzydzić rodakom Unię Europejską.

Tuż przed wyborami do Parlamentu Europejskiego Trybunał Sprawiedliwości UE wyda wyrok w sprawie Krajowej Rady Sądownictwa. Pytanie prejudycjalne polskiego Sądu Najwyższego dotyczy tego, czy nowa KRS jest w stanie stać na straży niezależności sądów i niezawisłości sędziów.

W zasadzie to retoryka prawa rzymskiego, bowiem jak niezależna od polityków może być instytucja, gdy do jej składu powołane są osoby przez polityków. Sędziowie KRS w tym wypadku są zależni od posłów PiS, którzy ich powołują.

TSUE zatem wyda orzeczenie tuż przed eurowyborami, a więc nie będzie miał on wpływu na to, kogo Polacy wybiorą do Brukseli, bo za mało zostanie czasu, aby dotarła ta wieść do elektoratu.

Dalej niż TSUE idzie w zapasy z bezprawiem PiS Komisja Europejska, która wszczęła wobec Polski postępowanie o naruszenie prawa unijnego. A to znaczy, iż nie podporządkowując się administracyjnym orzeczeniom KE, czekają nasz kraj sankcje, a następnie – jeżeli te nie będą skuteczne – wykluczenie. Polexit wcale nie musi być powtórzeniem procedur brexitu, Bruksela sama może nas wypchnąć.

I bodaj taka pochodna strategia PiS znajdzie zastosowanie, gdyby partia Kaczyńskiego miała utrzymać się u władzy – „Unia nas gnębi, nie pozwala wstać z kolan, etc.”

Komisja Europejska nie daje się nabrać na piętrowe kłamstwa PiS, uznając, iż Polska narusza prawo unijne, sądy nie są niezależne, a sędziowie są zastraszani, szykanowani poprzez Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego.

Piętrowość kłamstw PiS jest jak umysł Jarosława Kaczyńskiego i sięga tylko pierwszego piętra, wyżej on nie podskoczy. Na parterze znajduje się KRS, której skład wybierają parlamentarzyści, zaś sędziowie są dyscyplinowani (czyli zastraszani, szykanowani, wydalani) przez Izbę Dyscyplinarną SN (pierwsze piętro), której skład powołuje KRS.

Polski rząd dostał dwa miesiące na odpowiedź ustosunkowania się do postępowania Komisji Europejskiej, dostał więc szanse, aby zmienić stanowisko. Czy Kaczyński jest w stanie zejść z pierwszego piętra swoich kłamstw i powrócić do przestrzegania prawa unijnego, tj. do standardów demokracji?

Jedna odpowiedź to “Pedofilia w Kościele, dalszy ciąg seksafery na Podkarpaciu oraz Ziobro, pokraka w życiu publicznym. Polska zidiociała”

  1. Hairwald 4 kwietnia 2019 @ 13:23 #

    Reblogged this on Holtei i skomentował(a):

    Wszelacy Kononowicze dowartościowani dzięki PiS.

Dodaj komentarz