Miłość w czasie zarazy PiS

19 Gru

Kondycja dobrze znanej w Polsce Grupy Azoty spada w zastraszającym tempie. Doszło do tego, że stała się czarną owcą wśród spółek skarbu państwa. Przez trzy lata jej wartość spadła aż o 68 proc. Ostatni rok to już kompletna klapa. O intymnych problemach spółki w publikacji „Grupą Azoty trzęsie kobieta  bez kompetencji?, po tym jak kompromitującymi okolicznościami niepowodzeń Azotów zainteresował się „Fakt”.

Dziennik napisał  o wielkiej miłości jaką zapałał do swojej asystentki  Agnieszki Sorbickiej-Krasinkiewicz, prezes Wojciech Wardacki. Uczucie tak ponoć nim zawładnęło, że zapomniał nie tylko w względach ostrożności ale w ogóle przestał myśleć o firmie, a cały zarząd firmą scedował na panią Agnieszkę. Ta ostro zabrała się do zarządzania, a tego było już za wiele Pracownicy zaczęli się buntować, niektórzy nawet odchodzić.

Członkowie zarządu alarmowali premiera i CBA…. Długo bez reakcji.

„Prezes zamiast zająć się doglądaniem najważniejszej inwestycji, jaką jest PDH (nowa spółka, której współwłaścicielem są Azoty) zajmuje się relacjami damsko-męskimi, nie zważa zupełnie na to, jakie zamieszanie może wyniknąć z tego, że wykorzystuje bezpośrednią zależność służbową” –  można było już w listopadzie przeczytać, na którymś z internetowych portali.

„Fakt” zasypał w tej sytuacji spółkę konkretnymi pytaniami na temat kompromitującej i szkodliwej dla firmy relacji prezesa z asystentką.

Wtedy  oświadczenie wydał mec. Piotr Sadownik z kancelarii Gide Loyrette Nouel, którą wynajął do tej sprawy Wardacki i Grupa Azoty: „Pragnę potwierdzić, iż pomiędzy Panem Prezesem Wojciechem Wardackim, co sugeruje Pani Redaktor w swych pytaniach oraz Panią Agnieszką Sorbinicką-Krasinkiewicz  nie zachodzą jakiekolwiek relacje, które w najmniejszym choćby stopniu mogłyby uprawdopodabniać tezy, jakie zawarła Pani Redaktor w swych pytaniach”.

Dziennik jednak nie odpuścił i  powołując się na świadków przypomniał, jak 6 kwietnia 2018 r.. w warszawskim hotelu Westin  gdy zakończyła się dwudniowa Rada Grupy Azoty, kochankowie sądząc, iż współpracownicy hotel opuścili oddali się miłosnym igraszkom i to wcale nie na stronie.. „Otworzyła się winda, a tam prezes obściskujący się i całujący z panią Agnieszką” – opowiada Faktowi  jego rozmówca.

Początek sierpnia 2018 r.- kolejna wpadka.  W niemieckim mieście Grupa Azoty finalizowała przejęcie niemieckiej firmy Compo. W dniach 2 i 3 sierpnia delegacja dopinała umowę. Z wewnętrznej korespondencji wynika jednoznacznie: obecność prezesa wymagana była tylko 2 sierpnia wieczorem i 3 sierpnia rano. I on jednak i jego asystentka do Frankfurtu polecieli na cztery dni. Czuli się pewnie, bo ich delegacje rozliczają inne spółki: prezesa rozlicza centrala, panią Agnieszkę – ZCh Police – dowiadujemy się z dziennika.

Pech zakochanych jednak nie opuszczał, bo trzymających się za ręce spotkała ich na ulicy… cała grupa robocza z Azotów!  To prezesa bardzo zdenerwowało tak dalece, że po powrocie zdegradował uczestników wyjazdu.

„Ta grupa nie miała życia. Kłody pod nogi to mało powiedziane” – opowiada dziennikarce współpracownik prezesa. Dyrektor biura prawnego, gdy dopytywała o rolę asystentki w firmie, została… przeniesiona na stanowisko specjalistki, a jej wynagrodzenie obniżono o niemal 8000 zł.

Dziennik  z ironią podkreśla, że zakochany  prezes powołał coś na kształt komisji śledczej, która ma tropić wpisy o jego relacji z asystentką na specjalistycznym portalu chemicznym. Zawiadomił też o tych wpisach policję w Policach i prokuraturę w Szczecinie.

Pani Agnieszka tymczasem rezonu nie traci. W swoim stylu nadal wysyła członkom zarządu maile w tonie nieznoszącym sprzeciwu.

Dodaj komentarz